Mój Chłopak niedawno bardzo się pochorował, chciałam więc, żeby miał trochę radości od życia :) A że nie spotykamy się ostatnio za często /bo sesja/, to upiekłam mu w niedzielę babeczki.
Zdrowe, a jak! Ale niestety nawet ich nie spróbowałam, gdyż, jak już wiecie, jestem na diecie. I silną wolę mam! :)
Kolejnym dowodem na posiadanie silnej woli może być fakt, że byłam dzisiaj ze swoją przyjaciółką w pizzerii (kocham pizzę!). Iza zamówiła penne z kurczakiem w śmietanie, a ja... trzymałam się diety i potajemnie wyjadałam indyka i paprykę z mojego cudnego pojemniczka.
Bijcie mi brawa, uważam, że zasługuję. Nie powiem, było mi przykro, że nie mogłam spróbować pizzy, albo chociaż spaghetti! Jednak ta satysfakcja po wyjściu z restauracji wynagrodziła mi przynajmniej 70% cierpień ;)
Do rzeczy, teraz przepis na babeczki :)
Mój standardowy, bazowy przepis - TUTAJ.
Składniki (na, z tego co pamiętam, 15 sporych, sercowych babeczek):
- 2 szklanki mąki pszennej razowej
- pół szklanki cukru trzcinowego
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szklanka mleka
- ok. 1/3 szklanki oleju
- 2 jajka
- 8 suszonych morel
- paczuszka migdałów w słupkach
- 4 łyżki syropu klonowego
Do foremek wlewamy ciasto (tak do 4/5 wysokości foremki).
Wstawiamy do nagrzanego na 175 stopni piekarnika i pieczemy przez 40 minut. Smacznego!
Moją propozycją dekoracji jest to, żeby, zanim upieczecie, zamoczyć koniuszek wykałaczki w barwniku (mój był różowy) i na każdej babeczce porobić zygzaki. Wygląda to ciekawie, przyznam szczerze :)
***
Faza 1 Dzień 15
Śniadanie: jogurt naturalny z pomarańczą i dżemem brzoskwiniowym niskosł.
II Śniadanie: gruszka
Obiad: pokrojona w kostkę szynka z indyka + mała, czerwona papryka
Podwieczorek: kefir
Kolacja (najlepsza na świecie! Jutro ją Wam pokażę): jajko sadzone z cebulą, szczypiorkiem i ketchupem o niskiej zawartości węglowodanów /PYCHOTA/
Dodatkowo: 1,5 l wody, kawa i kilka herbat zielonych
Do końca pierwszej fazy 2 dni i nie mogę się już doczekać! Kupiłam agar, stevię i będę eksperymentować w fazie drugiej!
Całuję!
Luna
PS Wczoraj kupiłam jeszcze mrożone owoce leśne i jagody. Planuję z nimi pokombinować. Macie jakąś ciekawą propozycję?
Piękny talerzyk, a na nim cudowne babeczki :) I jeszcze zdrowe? No to kradnę porcję :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają, a za 'zdrowotność' zasługują na dodatkowy plus :)
OdpowiedzUsuńgratuluję wytrwałości w diecie!
OdpowiedzUsuńBabeczki urocze i właśnie się zastanawiałam od czego takie ładnie różowe na wierzchu a to barwnik. Idealne są na walentynki i forma i kolor serduszkowy. Świetny pomysł.
Pozdrawiam
Monika
Bradzo romantyczne babeczki. Urocze.
OdpowiedzUsuńTe babeczki są słodkie :D
OdpowiedzUsuńwyglądają tak pięknie jak ten talerzyk!
OdpowiedzUsuńśliczne serducha , świetne i pyszne babeczki ci wyszły ;d
OdpowiedzUsuńale śliczne te babeczki :)
OdpowiedzUsuńOczywiście. Jesli chcesz zrobić mniejszą ilosć nic nie stoi na przeszkodzie. Wydaje mi się, że stevia też się nada bo z tego co słyszałam to zastępuje ona cukier. Z tego co wiem jest tez od niego o wiele słodsza, dlatego dodawaj ją stopniowo. Najlepiej jest próbować i ew. albo dodać jej jeszcze albo dokropić soku z cytryny (jeśli uznamy, ze dżem jest za słodki). Przepisy są po to by je modyfikować :) Ja sama czasem daje mniej cukru niż jest w przepisie. To zalezy też od owoców :)
OdpowiedzUsuńMoja silna wolna w kwestii zrzucania kilogramów jest niestety bardzo słaba, ale już się z tym pogodziłam i daję sobie radę inaczej ;) Tym bardziej gratuluję i podziwiam Twoje samozaparcie :)
OdpowiedzUsuńA babeczki cudne :)