Witajcie!
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten przepis :)
Większość z Was miała rację, choć też miło było popatrzeć na fantazyjne pomysły - to był tort czekoladowo-miętowy :) Inspirowany ciasteczkami After Eight.
Wymyśliłam sama - chciałam jakoś oprzeć go na TYM przekładańcu i się udało.
Biszkopt zrobiłam z przepisu pani Dorotki a budyń zmodyfikowałam trochę z przepisu z przekładańca.
Wyszło naprawdę pysznie i nienachalnie :)
Składniki na biszkopt (foremka 21 cm):
- 5 jaj
- 3/4 szklanki cukru
- 2/3 szklanki przesianej mąki pszennej
- pół szklanki kakao
- pół kubeczka wrzątku, torebka czarnej herbaty, łyżeczka cukru, łyżka miętowego syropu do drinków
Ubić białka, potem powoli dodać cukier (partiami) i dalej ubijać. Dodać po jednym żółtku wciąż ubijając. Następnie wyłączyć mikser i dodać przesianą mąkę i kakao i wymieszać bardzo delikatnie łyżką. Następnie wlać do foremki i wstawić do nagrzanego na 170 stopni piekarnika na 25-30 minut. Po suchym patyczku wyjmujemy, "rzucamy" nim o blat i wkładamy do wyłączonego piekarnika do wystygnięcia przy uchylonych drzwiczkach.
Potem przekroić na dwa blaty i nasączyć mocną esencją z czarnej, posłodzonej herbaty z dodatkiem syropu miętowego do drinków.
Składniki na budyń (zmodyfikowany przepis z tego):
- Pół litra mleka
- 250 g masła roślinnego
- 3/4 szklanki cukru
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 2 łyżki mąki pszennej
- 10 łyżek syropu do drinków miętowego
- pół tabliczki czekolady
Odlać pół szklanki mleka i rozrobić z mąkami, a resztę zagotować z cukrem i dolać syropu. Po zagotowaniu reszty mleka, dolewamy "mączne" mleko i mieszamy do zgęstnienia. Studzimy.
Roztapiamy czekoladę w kąpieli wodnej. Płynną czekoladę wylewamy cienko na folię aluminiową i po wystudzeniu wkładamy do zamrażarki na kilkanaście minut. Następnie wyjmujemy i kruszymy na małe kawałeczki.
Ostudzony budyń miksujemy z utartym na puszystą masę masłem.
Na jeden blat biszkoptu (najlepiej w blaszce) kładziemy połowę kremu budyniowego, posypujemy pokruszoną na płatki czekoladę i wylewamy drugą połowę kremu. Przykładamy drugim blatem biszkoptu leciutko dociskamy i polewamy roztopioną czekoladą i lukrem (cukier puder + syrop miętowy do drinków) :) Ja dodatkowo udekorowałam kwiatkami, które zrobiłam za pomocą foremek do "lizaków" i roztopionej czekolady.
Smacznego!! :) Niebawem przepis na mocno żurawinowe babeczki, także zaglądajcie! :)
Luna
Oo, zdecydowanie coś dla moich smakoszy After Eight. ;)
OdpowiedzUsuńcudowny pomysł :) a jak pięknie wykonany :)
OdpowiedzUsuńKiedyś szalałam na punkcie tych miętowych czekoladek. Tort w ten deseń to po prostu cudo :)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie, smakuje z pewnością wspaniale...ach, gdyby mi ktoś taki tort upichcił...
OdpowiedzUsuńmojemu bratu by smakowało :) już chyba wiem, jaki tort zrobię mu na urodziny :)
OdpowiedzUsuńA ja się przyznam szczerze, że nie próbowałam takiego połączenia :)
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie, choć osobiście nie lubię połączenia czekolady z miętą ;-)
OdpowiedzUsuńJak ładnie wygląda! Ciekawe smaki, musi być orzeźwiający :D
OdpowiedzUsuńjak to wygląda.. Jaaaaa!
OdpowiedzUsuńBardzo pysznie wszystko to wygląda. Chyba dam sobie trochę „luzu” i skuszę się na takie wypiek. Tylko muszę go sobie zrobić.
OdpowiedzUsuńWitaj,ale tu u CIEBIE pięknie,zdrowo i kolorowo.Jestem zachwycona.Jeśli pozwolisz to rozgoszczę się i pozostanę na dłużej.W wolnej chwili zapraszam w odwiedziny do Dobrych Czasów.Pozdrawiam wiosennie,dodam tylko,że Twoje fotki są bardzo ładne.J.
OdpowiedzUsuńA jednak mięta :D Pycha !
OdpowiedzUsuń